Siankosy oczami Krygowskiego i Orkana
Opisy sianokosów budzą często olbrzymią nostalgię – przepełnioną słońcem, zapachem siana, związkiem człowieka z naturą i drugim człowiekiem... Poniżej – sianokosy oczami Władysława Krygowskiego i Władysława Orkana.
Zaczęły
się sianokosy. Świtem, ledwo poszarzeje noc w pierwsze nieśmiałe kształty,
równo z pierwszym ptakiem budzi mnie monotonne kucie kosy (...) Gazda mój
wychodzi na koszenie wcześnie, prawie w nocy. Zanim skwar dzienny przejdzie
polaną – łąka, wczoraj kwitnąca, leży już skoszona. Teraz zaczyna się praca
słońca, wiatru i czasu (...)
Wszędzie,
gdzie jest kośba, ten sam jednakowy rytm pracy, błysk i chrzest kosy, kołyszący
gibki ruch dziewczyn, taneczna, hieratyczna harmonia pracy i zalotności. Gdy
patrzę na grabiące na słońcu dziewczyny, zdaje mi się, że można by ich ruch w
pewnych chwilach przetłumaczyć na muzyczną frazę. Zatrzymać je w tym ruchu może
tylko chęć odgarnięcia włosów z czoła, poprawienia chustki na szyi i
niepowstrzymane pragnienie śpiewu, śmiechu i krzyku. Pisku, śmiechu i wesołości
co niemiara, a zmęczenie pracą nie ostudzi młodego ciała, które przywołuje
drugie śpiewem, leniwym i wartkim ruchem, białymi zębami i odrzuconym
warkoczem. Takie
są sianokosy tylmanowskie.
Władysław
Krygowski "Notatki
tylmanowskie"
Na
polanach rozwlekłych, wieńcami buczyny młodej okolonych i rzadkimi kępkami
smreczków jak i jedlic, widniały długie pokosy, gdzieniegdzie już nawet kopy
siana, a w częściach nie skoszonych przedziwne łąki trawiaste, pełne kolorów mieniących
się: błękitnych, złotych, liliowych.... Wszystko to w pełnych blaskach słońca –
w krzepkim uśmiechu rannym...
Władysław
Orkan "Wojtusiowe lato"
Komentarze
Prześlij komentarz