Zima w Karpatach
Wreszcie
doczekaliśmy się zimy z prawdziwego zdarzenia, choć gdy czyta się opisy zim
minionych – nie taka ona znowu straszna;) Zobaczcie, jak
zimę opisywał Władysław Orkan:
"Zazwyczaj
zima w górach daje się ludziom, jak i zwierzynie, we znaki. Lecz zimy takiej,
jaka w tym czasie, o którym ninie mówimy, nastała, nie pamiętali najstarsi
gazdowie. Była to w całym słowa tego znaczeniu zła zima.
Spadł
od razu we Wszystkich Świętych śnieg wielki i sypał przez następne dni jak z
wora, tak iż widziało się: wszystko w śnieżnej pogrąży zatonie. Za czym
przyszła zawierucha, jęło dąć śniegiem lecącym i spadłym – jedna biel wirująca
podniosła się od ziemi do nieba. Trwała ta zamieć dni kilka; a gdy się w końcu
uciszyło i rozjaśniło nieco, przedstawił się zdumieniu świat przeinaczony...
Gdzie były wprzód dolinki, tam wzgórza białe – płotów, jak miedz
wysokich, ni śladu – koło ścian szańce, sięgające strzechy – każdy pień w sadzie
odęty naokół, jakby wyrastał ze studni, a drzewa o pół skrócone: śniegu wzwyż
do paru metrów.
Od
izb do stajen by się dostać, rozkopy musiano czynić w zaspach i tunele. Toż
samo i do studzien. Z osiedla do osiedla śladów nie uświadczył – ani gadki, by się kto
mógł przez topiel zaspów przekopać. Do tego mróz siarczysty chwycił. Zamknęło
ludzi w domach (...)
Dziki
i sarny, które zima, raptownie zwalona, zastała w górnych uboczach, nie mogły
już, z powodu zaspów niebywałych, dostać się w niższe, mniej srogie rejony i
skazane były na przetrwanie, aż się odwilż przystępna uczyni. Gdzie je czas
okrutny zapadł, tam trwały. Pojedynką lub w zbitych gromadkach stały koło pni
pod strzechą konarów, oszukując głód zmarzliną mchu, korą i czym mogły."
Fragment
opowiadania "Zła zima"
Tak wyglądała wczoraj zima pod Kamiennikiem w Beskidzie Średnim (fot. N. Tokarczyk, 2017)
Komentarze
Prześlij komentarz